Nie lubię popadać w skrajności dlatego też zależy mi na równowadze w tym co robię.
Gosia i blw. Tutaj miała jakieś 6 msc. Całkiem sprawnie jej szło, nawet w takiej pozycji |
"Od najmłodszych lat należy wprowadzać i uczyć zdrowych nawyków żywienia" - te słowa to dla mnie świętość.
Kiedy nasza córka się urodziła, w 6 m.ż zaczęłam stosować metodę BLW. Dla niewtajemniczonych pokrótce metoda polega na niekarmieniu dziecka papkami i łyżeczkami a pozwolenie na samodzielne wykonywanie tych czynności. Metodę oczywiście stosuje się u dzieci które siedzą stabilnie.
I w ten sposób nasza Małgosia jadała. Oczywiście była łyżeczka, było karmienie jej i były też papki, jednak naszej córce dosyć szybko wyrosły zęby i uczyliśmy ją do czego one służą, dzięki temu mała nie miała problemów z gryzieniem. Znam dzieci które mając 1,5 roku dławią się większymi kawałkami bo mama do roku czasu dawała papki.
Od początku wyrabialiśmy u Gosi zdrowe nawyki żywieniowe. Gosia jadała to co My. Lubi pęczak, lubi kaszę gryczaną i wiele innych rzeczy. Czasami pogardzi soczewicą w zupie ale już w kotlecie chętnie zje. Szpinak to również nie jest jej kolega :D.
Bardzo często zabieramy ze sobą takie oto przekąski. Mamie zazwyczaj nie wiele zostaje :D |
Robiłam to wszystko od momentu kiedy pojawiła się na świecie po to abym w późniejszym czasie nie miała problemów "bo tego nie zje, bo to nie dobre, ale czekoladka już bardzo smaczna".
Podejrzewam,że właśnie wiele matek ma problem z tym. Ileż to jest programów w TV gdzie wpada pogromczyni jedzenia i robi rewolucje, bo 3 latki jedzą tylko kurczaki w panierce z frytkami i popijają colą a na widok warzyw mają odruch wymiotny. To problem. Bardzo duży. Przez to wskaźnik otyłości wzrasta z roku na rok. A czyja to wina? Rodziców! To my doprowadzamy dzieci do takiego stanu.
Posiłki mojej córki staram się aby były urozmaicone. Ostatnio zaczęłam interesować się żywieniem wg. 5 przemian gdzie jednym z założeniem jest aby 3 posiłki były ciepłe, dlatego iż organizm nie lubi wyziębienia.
Dlatego wszelkie kaszki z owocami, makarony z sosami owocowymi są często goszczone na talerzu Gosi.
Nasza córka sporadycznie pije soczki sklepowe, sporadycznie się zdarza,że wchodząc do sklepu prosi o sok. Jeśli jesteśmy niedaleko domu a wpadliśmy do osiedlowej biedronki po zakupy, tłumaczymy,że zaraz wrócimy i się napije to co jest w domu....a w domu Gosia pije herbaty owocowe, wodę, syrop rozcieńczany z wodą, kompoty, ostatnio codziennie darzę ją CZYSTKIEM. Smakuje jej.
Co do słodyczy. Tak. One są w naszym domu. Młoda zna ich smak, nie ominęłam tego i nawet nie zamierzałam. Wychodzę z założenia,że zakazany owoc kusi bardziej i co mi po tym,że będę dawać jej zdrowe zamienniki skoro pójdzie do szkoły za 2 lata a tam...wiadomo jak jest. Poza tym w przedszkolu pojawiają się urodzinowe cukierki. Nie mam zamiaru udawać matki- fanatyczki która nie pozwala dawać słodyczy. Słodycze są ale umiarkowanych ilościach.
kasza jaglana z warzywami i kurczakiem. |
Małgosia nam nie chorowała , aż do momentu pójścia, do przedszkola. Niestety to był kiepski okres, ciągłe infekcje ciągnęły się od jesieni aż do wiosny praktycznie. Nie wzmacniam dziecka sztucznymi witaminami itp. Dbam o odporność małej dietą, spacerami i ewentualnie wspomagamy się tranem lub sokiem z czarnego bzu.
Jesteśmy bardzo wrażliwi na antybiotyki, szczepienia itp. Córka ma jeszcze zaległe szczepienia, a antybiotyk podajemy kiedy naprawdę trzeba, chociaż raz uległam lekarzowi i podałam całkiem bezsensu, mialam spory żal do siebie o to.
Patrząc na tle innych dzieci myślę,że jej chorowanie przedszkolne przechodzi w miarę spokojnie i tfu,tfu niech tak zostanie.
Dobrze jest zachęcać dziecko do przygotowywania wspólnie posiłków |
Dlatego jeśli przed zajściem w ciąże prowadziłaś bardzo zdrowy tryb życia, to super, od razu przekażesz nawyki dziecku. Jeśli zamierzasz po ciąży zmienić coś w swoim życiu, chcesz schudnąć, to zmień to. Zacznij zdrowo jeść. Karm tak samo męża i ucz tego dziecka. To bardzo ważne. Ważniejsze jest wg. mnie świadome wkładanie produktów do koszyka jak machanie nóżką do Ewy Chodakowskiej.
:)
To co robisz dla swojego dziecka to największy dar jaki matka może zrobić!! Jeśli będę matką to będę postępować podobnie jak Ty. Również zgadzam się co do szczepień i wszelkiego rodzaju antybiotyków.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że podobne podejście masz do szczepień, ludzie nie chcą czytać o tym.wypierają to z siebie.
UsuńAle w ogóle nie szczepiłaś dziecka czy robiłaś to wybiórczo? Jeśli o tym pisałaś już obszerniej, to doczytam sobie :)
UsuńPodoba mi się takie podejście. To co dziecko uczy się od najmłodszych lat to z nim zostaje w jego dorosłym życiu. Szkoda że niektórzy rodzice tego nie wiedzą (pozdrowienia dla moich którzy z piramidą zdrowego żywienia powinni zapoznać się zanim zajęli się robieniem dzieci :D)
OdpowiedzUsuńGdy będę miała dziecko będę postępować podobnie jak Ty:)
Źle karmili?
UsuńMoże nie źle ale za dobrze też nie. Bo raczej kiełbasa,pierogi i kluchy jako podstawa w diecie dziecka za dobra nie jest:D No ale co się dziwić,prlowskie czasy nie kształtowały w ludziach dobrych nawyków a kupowanie produktów które były tanie i łatwo dostępne.
UsuńAle za to produkty nie był tak przetworzone i nasze mamy same robiły pierogi i kluchy. Teraz idziesz do sklepu i kupujesz gotowe. u mnie tak samo się jadało,ale,że człowiek mieszkał na wsi to większość dnia spędzał na dworze, a teraz dzieci kiszą się przed kompami ;/
UsuńU mnie na wsi byłam najgrubszym dzieckiem za moich czasów, a nigdy nie byłam gruba ani nawet lekko przy kości. Reszta to były po prostu patyczaki. Zapasione są dopiero roczniki, które teraz mają ok. 16 lat, to jest jakaś plaga, grubasy rosną jak grzyby po deszczu. Wybaczcie negatywny wydźwięk, ale to podłe, szczególnie, że za większą część nadwagi odpowiadają rodzice, a ich dzieci są naprawdę utuczone, nie jakieś tam okrąglejsze, po proste otyłe.
Usuńbardzo dobre i zdrowe podejście do odżywiania dziecka od narodzin, a właściwie od początku jego istnienia. Grunt to zdrowe nawyki żywieniowe ukształtowane za dzieciaka!
OdpowiedzUsuńMoja siostra u dwóch swoich córek stosowała metodę BLW i dla mnie to świetne rozwiązanie. Bardzo rozsądne podejście do życia i wychowania dzieci!
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś cudowną mamą! To niesamowite, że przekazujesz zdrowe nawyki swojemu dziecku :) Szkoda tylko, że tak niewielu rodziców zwraca na to uwagę.
OdpowiedzUsuńMyślę,że świadomość jest coraz większa i ludzie zmienią to.
UsuńNapawasz nadzieją ;) sami z mężem żywimy się byle jak... byle szybko, byle smacznie, byle się nie narobić. Za 2 tygodnie oczekujemy naszej małej pociechy, wraz z którą musi się zmienić nasze życie. Przynajmniej mam taki plan i taką cichą nadzieję...
OdpowiedzUsuńPopieram i jeszcze raz popieram!
OdpowiedzUsuńMarika tak samo szpinaku nie ruszy, kasza gryczana z gulaszem nie przejdzie, ale podana w papryce z warzywkami owszem :)
Teraz na odporność zamiast tranu podaje syrop z dzikiej róży.. całuje Gosiaczka<3
syrop ma to do siebie,że zawiera cukier, sok już ma swój naturalny dlatego ja wybieram sok z czarnego bzu, farmaceutki wiele razy proponowały syropy,ale w składzie pierwsze co miały to właśnie cukier.
OdpowiedzUsuńAle gapa ze mnie, mamy sok z dzikiej róży. Z fajnego sklepu ekologicznego, ten nie ma w ogóle cukru, sam owoc i stad kwaskowaty smak... ale Mari mówi jak musze to wypije:)
UsuńJak już pisałam na Insta - jesteś Supermamą :D. A Gosieńka jest świetną i mądrą dziewczynką :).
OdpowiedzUsuńAle mi słodzisz osz Ty :)
UsuńGosieńka jest BOSKA :-) dobre geny !! :P
UsuńDziewczyny jesteście wspaniałe, ogromnie milo jest słyszeć takie miłe słowa. Gosia jest moim skarbem największym :)
Usuńpodsyłam czasami Agnes filmy z Gochą :)
To dlatego, że potraw nie słodzę - muszę gdzieś tą słodycz rozdać :D. Mam 3 książki na temat odżywiania według zasady Pięciu Przemian wraz z przepisami, więc jeśli jesteś zainteresowana zgłębieniem wiedzy na ten temat, chętnie Ci pożyczę :). I kilka plików też mogę wysłać :).
OdpowiedzUsuńMarta biorę to rękami i nogami :)
UsuńPopieram :) Nóż się w kieszeni otwiera, jak czasem obserwuję sceny pod lodziarnią, gdzie roczne dziecko, które nawet nie potrafi trzymać loda waflem do dołu i nie wie, jak sie do tego zabrac dostaje go wspaniałomyślnie od rodziców. No bo jak, kiedy ma poznać smak słodyczy, jak nie od pierwszych miesięcy życia...
OdpowiedzUsuńMiód się leje na moje serce, kiedy czytam takie wypowiedzi matek. Znam taką, której dzieci obiadu nie zjedzą, ziemniaki ble, ale zaraz po odejściu od stołu otwierają szufladę i ciacha ładują do buzi, ewentualnie jeszcze serki-deserki typu monte, aero i inne paskudztwa, bo to przecież zdrowo i mlecznie, ta jest. Na mój bunt wobec tego usłyszałam "no co, dzieciom nie dasz? Zobaczymy, jak będziesz miała swoje". To ja wolę nie mieć żadnych, jak mam je karmić gorzej niż królika :D
OdpowiedzUsuńJa widziałam 2-3 latki pijące colę.. nie rozumiem rodziców, którzy dają coś takiego małemu dziecku.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy wpis :) Dobra kuchnia to podstawa dobrego zdrowia, a że my zajmujemy się zdrowiem to zapraszamy do Nas na konkurs z nagrodami oraz obserwowanie naszego bloga :)
OdpowiedzUsuńLink do bloga;
http://modnystyl2013.blogspot.com/
Konkurs tutaj:
http://modnystyl2013.blogspot.com/2014/09/konkurs-z-super-nagrodami.html