Rok 2013 nie był szczególnym rokiem w dziedzinie "zmień swoje pociążowe zwisy" nie postaralam się, nie włożyłam w to dużo serca,olewałam, bimbałam sobie,ale bić się w pierś i przepraszać nie będę bo tak po prostu było i już. Urosło mi trochę mięcha, parę cm spadło z obwodu brzucha, wzmocniłam siłę i kondycję.
Jestem zwinniejsza,smuklejsza i tyle.
Nie lubię zakładać sobie celów, nie lubię czuć rozczarowanie i gorycz,że jednak czegoś nie zrobiłam dlatego pisanie ich a jeszcze wylewanie na bloga to nie u mnie takie numery, ale jednak jakaś lista została stworzona na tyłach nowego kalendarza który aniołek mi przyniósł, mam w sobie energię i siłę i chcę działać. Może teraz jako (jeszcze) 25 latka widzę,że realizowanie celów, marzeń i pragnień nie jest takie trudne,że po prostu trzeba chcieć.
Wierzę, chcę i idę dalej....
A.
I u mnie takie listy z postanowieniami się raczej nie sprawdzają. Kilka rzeczy zapiszę,ale bez określenia terminu ich realizacji,bo życie i tak przynosi to czego się nie spodziewamy. Mam jedynie nadzieję i wiem że rok 2014 będzie lepszym rokiem niż ten:)
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki i za Ciebie też:) Do boju:D
To fajnie,że 2013 był dla Ciebie dobry, oby 2014 był jeszcze lepszy. Jeśli będzie zdrowie, to i reszta się ułoży. Żyje się raz, mimo wszystko, chyba,że jesteś zwolenniczką reinkarnacji :)
OdpowiedzUsuńBrydzia bije od Ciebie dobrocią i spokojem...nie poznaje...:)
Usuńdzięki i wzajemnie