Ponieważ ja się kompletnie nie znam na tego typu rzeczach mimo,że wiertarka mi nie obca, zostawiłam tą robotę mojemu Panu domu.
Nasza wersja rożni się tym od Maggie,że jest mniej estetyczna :D nie chciało nam się bawić w szycie, wszystko zostało powiązane i podwieszone na haku który zamocowaliśmy na suficie.
Wzorowaliśmy się na tym filmie:
TRX działa jak ta lala. Chłop się podwieszał, nic nie spada, nic nie obsuwa się.
W zeszłym tygodniu testowałam, w sobotę zrobiłam pierwszy trening. Do teraz czuje jeszcze bicepsy. Nigdy nie miałam takich zakwasów jak przy tym treningu.
Muszę powiedzieć,że czuje spora frajdę robiąc trening z taśmami i ucząc się czegoś nowego.
Zależy mi na sile, a te treningi mi to dają, trening z obciążeniem własnego ciała jest bardzo przyjemny.
Z tego co wyczytałam jest ponad 300 ćwiczeń które można wykonać na TRX, więc na pewno szybko się nie znudzę, a od jakiegoś czasu brakowało mi urozmaicenia w treningach bardzo.
Poza tym...hak w suficie nie musi służyć tylko do ćwiczeń z taśmami :D:D
domowa wersja TRX. Sweet fot z matką polką w roli głównej brak. JESZCZE :) |
Brak obecności na blogu nie oznacza brak aktywności w życiu, jest jej ostatnio chyba zbyt dużo stąd zawieszenie w pisaniu.
kurcze naprawdę fajny temat, i świetne rozwiązanie:)
OdpowiedzUsuńsuper! powodzenia w treningach ;) może i ja w końcu sobie zrobię TRX :D
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że tak można :)
OdpowiedzUsuńTytuł mojego ostatniego posta wobec Twojego wpisu może bardzo dwuznacznie zabrzmieć. W każdym razie na pewno TRX to urządzenie wielofunkcyjne :D
OdpowiedzUsuń