Patrzysz do lustra i....krzywisz usta, zaczynasz płakać a jeśli jest naprawdę fatalnie to zaczynasz wyrywać sobie włosy z głowy ( a potem się dziwią,że po porodzie włosy wypadają).
Stwierdzasz,że wypada COŚ ze sobą zrobić no bo ile mogą pytać po porodzie który to już miesiąc skoro nie jesteś w drugiej ciąży (tak, doświadczyłam tego jadąc metrem z mężem, pani ustąpila mi miejsca. Byłam 6msc po porodzie,żenua). No więc jak już postanawiasz,że COŚ zmienisz myślisz: "ale jak ja mam się do tego zabrać"?
Odpalasz YT, wklepujesz "mel b" bo tak koleżanka poleciła i machasz nogą, po jakimś czasie wskakujesz na wyższy level i odpalasz Ewę Chodakowską zaczynając oczywiście od skalpela modelującego bo przecież kiler jest za mocny.Jeżeli wkręcasz się w treningi dywanowe to być może odkrywasz Jillian Michael i lecisz ze słynnym "30 day shred" - bo opinie w necie są pozytywne i świetne efekty co nie?
Ćwiczysz, ćwiczysz.
Mija tydzień....nie widzisz efektów. Jesteś nieco wkurzona bo przecież na vitalii pisali,że po pierwszym levelu już cm spadają no ale cóż...z niechęcią zaczynasz lecieć z kolejnym levelem i kolejnym. Mija 30 dni...patrzysz w lustro..."Coś tam widać nawet"-myślisz sobie.
Wchodzisz na kolejny etap czyli...piszesz do mądrzejszej od siebie o poradę. Przeważnie na forum lub do blogerki. Blogerka/vitaliuszka pyta: "a jak z dietą"? - odpowiadasz,że ciężko, bo dziecko, bo pranie, bo nie ogarniasz jeszcze tego i w zasadzie to jesz, potem nie jesz, a tak na prawdę nie przyznasz się,że w sobotę wpierdzielałas z mężem w MC w galerii, bo przecież nie wypada się przyznawać....
Po jakimś czasie zaczynasz po mału ogarniać system. Bierzesz się porządnie za dietę, czytasz i czytasz i...czytasz...sport daje nawet większą satysfakcję. Dowiadujesz się,że machaniem nogą z mel b i robienie abs nie da ci efektu jaki TY potrzebujesz konkretnie.
Wchodzisz na wyższy szczebel...może zaczynasz robić Insanity? a może zaczynasz biegać? a może kupujesz sobie na początek hantle 2x1,5kg po 4 msc kupujesz 2x4 kg a po roku dojrzewasz do tego by kupić zestaw obciążeń 2x10kg.
Ogarniasz żywienie...nie wpieprzasz złych rzeczy, czytasz etykiety, słuchasz mądrzejszych i ćwiczysz ale nie dlatego,że musisz a dlatego,że lubisz to.
Są i takie typy które po tygodniu rezygnują, są i takie które po 2 msc stwierdzają,że to nie dla nich i mamroczą,że chciałyby ale nie mogą bo...zupa była za słona.
Co było dalej?
Dalej jestem Ja. Projekt-Matka-Polka. Ja Agnieszka. Ja mama 3,5 letniej dziewczynki. A to co napisałam wyżej to przeciętny scenariusz kobiety po porodzie.
Ja sama zaczynalam od zera. Mimo,że sport w moim życiu jest od dzieciństwa i nie miałam problemu z wagą.
Po porodzie ciężko było zacząć. Będę zawsze dziękować mojej koleżance,że popchnela mnie do działania i motywowała, czasami wręcz zmuszała bo nie wiem czy dziś to co robię byłoby pasją i miłością.
Są i takie które to co mam teraz Ja zdobywają w miesiąc, ale czy to ważne? Czy to wyścigi która szybciej wbiła się w bikini? Nie.
U mnie ten proces trwa cały czas i będzie trwać. Zmiany zachodzą nie tylko w ciele ale i głowie.
Staje się świadoma nie tylko tego co wkładam do buzi ale tego jak wyglądam a to przekłada się na moją samoakceptacje.
Mój blog nie jest celebrycki, jest tu cicho i spokojnie, ale mam w sobie masę energii i pracuje ciągle nad swoją sylwetką. Progress fizyczny i psychiczny następuje co chwile, mimo,że zdarzają się dni leniwe, czasami tydzień lenistwa (cię choroba! jak to mówi mój podopieczny).
2011. Jakieś 5 msc po porodzie. Dno! |
2014. Dziś. yeah! |
Myślę,że nie ma co debatować. Dżaga jestem zdecydowanie na ostatnim zdjęciu :D
Tak...skromna jestem.
Kobiety- matki! Walczcie, odkrywajcie nowe pasje i dbajcie o siebie. Bo po porodzie można wyglądać lepiej jak przed :)
Pamiętajcie tylko,że to trzeba lubić bo bez tego....dupa zbita. Robienie czegoś na silę mija się z celem.
Pamiętajcie tylko,że to trzeba lubić bo bez tego....dupa zbita. Robienie czegoś na silę mija się z celem.
No laska rzeczywiście i dobrze że masz tego świadomość,że kochasz siebie:) Psychika jest bardzo ważna a akceptując siebie wszystko może okazać się łatwiejsze:)
OdpowiedzUsuńOj tak, chociaż długo człowiek walczył z tym oj długo
UsuńMi nie musisz tego tłumaczyć,wiem jaka to droga...
Usuńale masz już chyba to za sobą co?
Usuńbo ten uśmiech u Ciebie w poście świadczy,że jesteś zadowolonym człowiekiem :)
Prawie:) Jeszcze trochę przede mną,ale większość za mną,więc jest dobrze:)
UsuńAle wiesz,uśmiech nie zawsze oznacza zadowolenie,nieraz jest tylko dobrą przykrywką,mimo to czasem jednak zdarza się strzelić smile'a:D
swietny post :), choc nie mam dzieci, to gdybym miala, na pewno latwo byloby mi sie utozsamic z Toba, wydajesz sie byc typem "dziewczyny z sasiedztwa", ktora zawsze pomoze :)
OdpowiedzUsuńO właśnie,taka ''swojska'' dziewczyna,to lubię :)
UsuńNo baaaa jestem takim typem :D
UsuńDzięki :)
No szał! Wyglądasz fantastycznie (zresztą sama to dobrze wiesz). Uwielbiam Twoje podejście do życia ;) Jeśli kiedyś bedę w takiej sytuacji (po porodzie itp) to wrócę do Ciebie po motywację :D
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
UsuńDziękuje :*
Pięknie Mamo :) Zdecydowanie zgadzam się, że na ostatnim zdjęciu wyglądasz najlepiej :) Czyli teraz!
OdpowiedzUsuńDobrze,że nie tylko Ja to widzę :)
UsuńOstatnia fotka najlepsza :):):) Świetnie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńAga ile teraz ważysz? jaka jest różnica w wadze między 2 a 3 zdjęciem? Dużo prztyłaś w ciąży?
OdpowiedzUsuńluiza
11 kg przytyłam.
Usuńna drugim zdjęciu ważę 65kg aktualnie waże 61
Świetny post ;) wyglądasz rewelacyjnie ;) brawo ! ;)
OdpowiedzUsuńWesołego Alleluja kochana ! ;*
http://diamond-life-healthly.blogspot.com
3 fota wymiata- wyglądasz świetnie i to nie komplement tylko PRAWDA .Chociaż nauczyłam się, że to nie ważne jak człowiek wygląda ale jakie ma podejście do samego siebie a przede wszystkim co ma w sercu.
OdpowiedzUsuńBeata
Sport zmienił mnie w środku bardzo więc dla mnie wszystko idzie w parze, to jak wyglądam na zew i jak jest w środku.
UsuńCo prawda mamą jeszcze nie jestem, ale wszystko co napisalas jest bardzo uniwersalne i prawdziwe ;) pozostaje zyczyc wytrwalosci! ;)
OdpowiedzUsuńPowrót do sylwetki sprzed ciąży jest bardzo trudny, bardzo wiele kobiet ma z tym problem i co najważniejsze nie każda kobieta ma tyle samozaparcia by do tego dojść. Dlatego też bardzo gratuluje wytrwałości, podziwiam i zazdrostkę :)
OdpowiedzUsuńwyglądasz rewelacyjnie!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam !! niech mnie ktoś kopnie w ramach mobilizacji ;-)
Czytałam ten wpis 2 razy. Świetne! Jakbym czytała o sobie. Moze za jakis czas bede mogła powiedziec, ze tez akceptuje siebie w 100% ;)
OdpowiedzUsuń