29 listopada 2013

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku...

Posiadanie dziecka czasami nas ogranicza...nie w sensie negatywnym oczywiście bo zaraz wyjdę tu na zwyrodnialca, a może wyszukuje sobie wymówkę(?). Nieeeeeee. To nie wymówka....
Małgosia w poniedziałek dostała gorączki, nos zapchany...noce nieprzespane, czuwanie nad małym człowiekiem który dławi się własnymi gilami rzygając nie jest przyjemne...ale taka rola rodzica. 
Do tego moje przeziębienie, ataki kaszlu (trol który siedzi w moim gardle i wrednie mnie łaskocze) i najważniejsze....
Mama....taaaa...przyjechała moja mama. Pomaga mi, dużo mówi i podnosi nas do zdrowia. 
Co w związku z tym? no standard...nic nowego...ograniczam treningi do minimum.

Szkolenie,praktyki i cała ta egzystencja moja marna doprowadza mnie do dużego stresu...odbija się to na porannych mdłościach (i nie jest to ciąża), na braku apetytu na śniadanie, na nieczytaniu książek, na obniżonej wadze, na zaniedbywaniu męża, siebie...

Sprawiłam sobie prezent...oprócz tego,że już niedługo zakupię sobie ketlla to kupiłam bilet do siostry na wyspy na weekend w styczniu. Strasznie się cieszę. Brakuje mi jej w życiu codziennym, nie ma z kim wypić kawy, pożalić się, kontakt telefoniczny to nie to samo...
Dlatego ten czas chcę wykorzystać maksymalnie na spędzenie czasu z nią i cieszyć się z takich drobnostek.

W poniedziałek wracam do swojego rytmu...



Znalazłam fajny przepis na Frittatę.


Składniki:

100 g chudego twarogu
1 jajko + 2 białka
40 g papryki
30 g cukinii
1/2 średniej cebuli
1/2 dużego pomidora
1 łyżeczka ziół prowansalskich (z bazylią jest również pyszna)
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki soli
kilka zielonych oliwek

Przygotowanie:
Przepis jest bardzo szybki i prosty.
Wszystkie warzywa siekamy na drobniejsze kawałki, oliwki przekrawamy w pół.

Wszystko (oprócz oliwek) razem łączymy w miseczce wraz z twarogiem, jajkiem i białkami, dodajemy przyprawy i staramy się dokładnie wymieszać składniki.

Małą formę na tartę wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy masę, rozprowadzamy łyżką
(możemy też użyć formy silikonowej), następnie na wierzchu układamy oliwki.

Całość powinna zapiekać się około 30 minut w temperaturze 180 stopni.
Jeżeli warzywa puszczą za dużo wody (często dzieje się tak z pomidorami) można piec nieco dłużej, lub włączyć termoobieg i poczekać aż wierzch frittaty będzie "suchy".

źródło:http://dietetycznie-w-kuchni.blogspot.com/2012/04/zaskakujaco-pyszna-i-lekka-frittata.html


A. 

21 komentarzy:

  1. A nie wiesz czy zamiast 1 jajka i 2 białek można dodać po prostu 2 jajka w całości? bardzo ciekawy przepis!
    Wracajcie do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się,że tu chodzi o puszystość ciasta przez ubicie tych białek

      Usuń
    2. nie ma nic o tym w przepisie, dlatego pytam :-)
      Zmiana wyglądy bloga :-) ładnie ładnie!! Lubię pozytywne zmiany!

      Usuń
    3. nie wiem, tak drogą do dedukcji doszłam do tego hehehe, najlepiej spróbować i tak i tak :)
      Dziękuje za zmianę, niedługo trzeba będzie walnąć coś świątecznego ^^

      Usuń
    4. widzę,że znów się mną inspirowałaś? mogłaś zapytać,ale nieważne:P

      Usuń
  2. masz prawdziwego lekarza w domu... zazdroszczę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile masz rodzeństwa? Napisz coś o siostrze. Biedna Gosinka,mam nadzieję,że już z nią lepiej. I z Tobą też. W końcu choroba minie starucjo i wrócisz do swoich codziennych spraw, wcale nie brakuje nam Ciebie, prawda Agnes?Prawda?Halo?

    Udaje,że nie słyszy,taka ważna,Wyspy tak na ludzi działają,ale co ja będę Ci pisać,lecisz tam to poczujesz tę manię wyższości :P. Siostra co na to,że przylatujesz? Załamana?

    Zdrowia ruro:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halo? pfffffff...
      Agnieszka wpadaj do Londynu- pójdziemy na kawę :D zobaczysz jak tu fajnie, wszyscy przyjaźnie nastawieni i uśmiechnięci :P nie to co Brydzia:P

      Usuń
    2. Aga...lece do Irlandii, w sumie rzut beretem do Ciebie :) Ludzie są przyjaźni i bardziej uśmiechnięci bo nie mają takich problemów jak my biedni polacy, ciągle nam kłody pod stopy podkładają, politycy to debile, ustroj do dupy, to człowiek chodzi non stop nabuzowany.
      W kwietniu jak byłam u siostry to dało się odczuć bardzo wyraźnie jak irlandyczycy a nawet polacy są bardziej zadowoleni z życia tam. Tu się tylko garba dorobimy i zrzędliwości :)

      Usuń
    3. 3 lata byłam w Dublinie,Polacy są wszędzie tacy sami,za granicą jeszcze gorsi.Wierz mi,jesli ktoś Cię wykiwa,to tylko cwany Polak.

      ale mimo wszystko,żałuję,że wróciłam do PL, to był mój największy błąd.

      Usuń
    4. Irole są uśmiechnięci i mają wszystko gdzieś, bo walą w kocioł ile wlezie,świetnie zarabiają i żyć nie umierać:P

      Agnes, ja zawsze jestem przyjaźnie nastawiona:P, bez kija nie podchodź,jak to mówią.

      Usuń
    5. Jesteś jak moja matka...ciągle zrzędzisz i myślisz,że każdy jest świnią,nie każdy podklada sobie kurwy pod nogi...Brydzia...

      Usuń
    6. W Polsce też znajdziesz dobrych i złych ludzi- tak samo tutaj. Nie rozumiem tego pojęcia "cwany Polak" i coraz bardziej mnie irytuje jak Polacy jadą na Polaków. Opanuj sie Brygitta, bo tak wspominasz o byciu patriotą, a bluzgasz i kąsasz rodaków- nawet takie żarty (jeśli faktycznie nimi są) nie są na miejscu.
      No i czy chcesz mi przekazać, że Polacy w Polsce są gorsi, a za granicą jeszcze gorsi?
      Serio! Nie mogę tego czytać...puknij się w głowę Brydzia.

      Agnieszka szkoda, że nie do Londynu, serio, ogromna szkoda!! ;/

      Usuń
    7. Tak, Polacy za granicą są dla siebie koszmarni. Byłam 3 lata, to co Polacy robili jeden drugiemu to się w głowie nie mieści, mieszkałam z niejednymi, ale jak ktoś nie przeżył, to nie ma sensu tłumaczyć. Więcej pomocy zaznałam od obcokrajowców niż od swoich.

      Może to kwestia tego,ze za granicą to bardziej widac?Nie wiem, ale w Polsce nie miałam takich przejśc z rodakami przez całe życie,niż przez 3 lata za granicą i nie ma się co oburząc, taka prawda. Nie mówię, bo ktoś mi powiedział, mówię,bo to przeżyłam.

      Gdzie wspominam o byciu patriotą?To znaczy,że mam słodzić na prawo i na lewo? Mam udawać,że nic złego się nie stało? Życie to nie różowe bańki,nawet gdybym bardzo chciała. Zejdź na ziemię Agnes, a jesli nie to po prostu udawaj,że wszyscy na świecie sie kochają i jest słodko.

      Ja też nie mogę czytać takich głupot, tupnijcie jeszcze nóżka i powiedzcie sobie,ze rodak rodakowi nigdy źle nie zrobi,będzie miło :)

      Usuń
    8. To zależy w jakim towarzystwíe sie obracasz

      Usuń
    9. gdybym jeszcze raz wyjeżdżała trzymałabym sie od swoich z daleka,jak najdalej,i drugi raz nie byłabym tak głupia, by z nimi mieszkać ,nigdy w zyciu. Owszem,inaczej jest,kiedy poznajesz rodaka,zaczynacie się kumplować ,ale bez spraw,gdzie liczą się pieniądze albo interesy. WSzystko co mnie spotkało złego za granicą to od Polaków,. Nie myślę,że każdy jest świnią, pokochałam Węgrów, Portugalczyków, Brazylijczyków, Iroli i Chińczyków, dla mnie najlepsi byli Węgrzy i Chińczycy,był szał.

      Oczywiście mam mentalnośc polską,uwielbiam rodaków,ale tylko u siebie, w kraju.

      Usuń
    10. bo zadawałaś się z takimi ludżmi więc takie masz odczucia, moja siostra obraca się w innym środowisku i nie ma takich odczuć.
      Teraz jesteś na ziemi polskiej wdychasz wiejskie powietrze i amen.

      Usuń
  4. To chyba taki okres zachorowań przedświątecznych:D Ale pomyśl jak naładujesz baterie:) Wtedy przerobisz chyba naraz wszystkie programy Zuzki które wstawiałaś:D

    Tym czasem zdrówka dla Ciebie i malutkiej:) Moc jest z Wami:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yeah! wtedy będę rzucać się po podłodze jak wściekła :)

      Usuń

Każdy komentarz jaki tu zostawiasz jest dla mnie bardzo cenny. To Ty pomagasz Tworzyć mi ten blog.
Dziękuje za wpis.

Get In Touch