24 sierpnia 2014

Kolejny raz egzystencjonalnie. Nie musisz wchodzić :D

Spora przerwa od regularnych treningów minęła i....coś przestało działać.
Raczej nigdy nie miałam problemów z powrotem do regularności po przerwach (choroby, urlopy itp) wręcz przeciwnie, siedziałam z kartką i spisywałam sobie treningi które chcę zrobić.
Będąc na urlopie odpoczęłam troszkę psychicznie od siebie. Tak, od siebie i tego co robię. 
Przestałam się przeglądać w lustrze kilka razy dziennie bo go zwyczajnie nie miałam. 
I wiecie co? Wróciwszy do domu, spojrzałam na siebie i powiedziałam: "kurczę dziewczyno całkiem nieźle wyglądasz jak na kobietę po porodzie" 
Ćwicząc często chyba popadłam nieświadomie w jakąś pułapkę. W odbiciu widziałam ciało nie takie jakie do końca chciałam. W końcu tyle ćwiczyłam więc wydawało mi się,że powinnam wyglądać dużo korzystniej, nie myląc tutaj z akceptacją. siebie.
Wróciwszy z wakacji, usiadłam i zaczęłam zastanawiać się nad kolejnym planem treningowym. Zacznijmy od tego,że dobry tydzień zbierałam się do ubrania stroju sportowego. Kiedy wczoraj zmobilizowałam się, wyciągnęłam hantle, sztangę, Siła mi spadła. nogi odmawiały posłuszeństwa. Trening wykonałam. Nie powiem,że z waflem na buzi ale też przyjemnie było wejść pod prysznic i mieć energię na cały dzień, jednak...kurcze...nie wiem czy to lenistwo które się wdarło, czy chwilowe wypalenie tym co robię. 
Myślę sobie,że skoro w swoim mniemaniu wskoczyłam na wyższy level w postaci żelastwa, siarą przed samą sobą byłoby skakanie do Jillian, ale jeśli na chwile obecną hantle nie dają mi frajdy? Chociaż...nawet w tym momencie nawet  Jillian może sobie iść do domu...Co mam zrobić? 
Czuje się fatalnie z tym, muszę powiedzieć. To wszystko co robiłam dawało mi spory sens. W swoim życiu mało rzeczy dociągnęłam do końca a akcja "projekt-matka-polka" jakby nie patrzeć udało mi się wykonać. Schudłam. Wyglądam lepiej jak przed ciążą. 
Sport mi daje naprawdę dużo. To stało się zainteresowaniem, czasami może za bardzo swój cały wolny czas poświęcałam na czytanie o tym, oglądaniu filmików ale mocno wkręcona byłam...
A może znudziło mnie robienie to w domu? Może wystarczy wyjść do ludzi, potrenować z kimś?

Bo dupę trzeba mieć wypukłą, brzuch płaski, i kupę mięśni.

To takie głupie.proste. Ludzie mają większe w życiu problemy. W zasadzie ja też mam większe problemy w życiu jak zastanawianie się nad tym czy ruszyć dupę czy nie. 

Tak. Ja wiem,że zaraz tutaj będą komentarze typu: " nigdy nie robiłam nic pod presją siebie", " w życiu trzeba robić to co się chcę i kiedy się chcę" Bla,bla bla. Wiem,wiem,wiem. Wiem o tym. 
Wychodzi na to,że na chwilę obecną mam aseksualne podejście do sportu i wyrąbane mam na to czy mam dupę wypukłą, płaski brzuch i kupę mięśni.

Wrócę i przypomnę sobie ten wpis jak wróci mi power i będę znowu pocić się do sztangi, napinając się do lustra i szukając pod lupą zarysu mięśni :D

To takie chwilowe. Oby :)





13 komentarzy:

  1. Możliwe, że właśnie potrzebujesz jakiejś odmiany :)

    Gdy wkręciłam się w bieganie praktycznie zaprzestałam pozostałych treningów m.in. tych z Zuzką, które kiedyś sprawiały mi ogromną frajdę i ćwiczyłam je regularnie. Ostatnio wykonałam jakiś ZWOW i poczułam, że to nie to. I cóż.. poszukałam czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Siara przed samą sobą, że ćwiczyć z Dzilian? No weź, proszę Cię- może spróbuj Insanity? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czułam mięty do insanity nigdy. robiłam ten program, poległam na nim po msc i nie chcę mi się do niego wracać. Czasami wracałam do treningów Focusa

      Usuń
  3. A ja tam uważam, że takie chwile, momenty, stany są absolutnie potrzebne! :) Człowiek nabiera dystansu, myśli, zastanawia się i analizuje bez ciągłego szału (tak- ćwicząc można popaść w paranoję, zagubić się, zamieszać, zamotać) i tak jak dzieci przechodzą swoje małe rozwojowe bunty, tak my "starzy" też mamy takie stany i nie ma co się bać, obwiniać, dołować, bo można być pewnym, że z czasem "coś" z tego stanu "wyjdzie". Może odkryjesz nową dyscyplinę, której nigdy nie próbowałaś ( i jak za starych dobrych czasów podzielisz się nią również ze mną ;) ) i zakochasz się w niej bez pamięci, może zmienisz podejście, taktykę, może zwolnisz, staniesz na chwilę łapiąc siły na nowe. Chłoń takie chwile, korzystaj, regeneruj ciało, restartuj umysł, żeby znowu zaskoczyć i mnie i całą resztę- nieistotne czy ćwiczeniami, czy nową fryzurą, czy zwyczajnie lepszym humorem. Będziemy się zachwycać - rzeczami wielkimi ale i tymi całkiem malutkimi, z pozoru nieistotnym, które tworzą z tych małych kawałków pokręcone istoty jedyne w swoim rodzaju- tworzą Ciebie, Nas :)
    Twój Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Jarku
      Wydawało mi się właśnie,że mam spory dystans do tego co robię, nie chciałam się zagubić w tym ale najwidocznie ciuteńkę się pogubiłam lub zwyczajnie rozleniwiłam,
      Taaak teraz się regeneruje, i dobrze mi z tym. Korzystam ile się da z roweru bo niedługo srogie chłody nastaną.

      Ty to tak zawsze ładnie napiszesz a ja prostak... :D

      Usuń
    2. Zgadzam się w stu procentach. Czasem przychodzi taki dziwny okres w życiu, że nie mamy sił na mocny trening. Zmiana pogody, ciśnienia, może chwilowe wypalenie rywalizacją z samym sobą o lepszą kondycję i ciało połączone z odetchnięciem od pracy i codziennej rzeczywistości na urlopie. To normalne. Każdy z nas ma ochotę na spokój i realizacje zupełnie innych potrzeb niż te, które są z góry narzucane ( społecznie, kulturowo, komercyjnie). Mocny trening może wypalić i zmienić nasze podejście. Po odpoczynku zaczynamy szukać zupełnie nowej, spokojnej dyscypliny sportu lub pasji życia. Albo z nowymi siłami wracamy do tego co już nam znane, odkrywając swoje możliwości na nowo. Nie tylko ty przeżywasz takie mini wypalenie. Ja też mam pewnych rzeczy w sporcie już dosyć;-)). Coraz bardziej skłaniam się ku uprawianiu jogi lub jej bardziej dynamicznej formy jaką jest antygravity joga ( na linach podwieszanych do sufitu). Więcej zajęć typu mental i body art. Może to okres przejściowy. Zbliża się jesień. A może nowa miłość na całe życie...kto wie? Jedno jest pewne. Życie jest pełne pozytywnych niespodzianek, tych małych rzeczy do cieszenia się nimi;-)) I to właśnie jest piękne.
      P.S Może ujęłam to niezbyt filozoficznie i pięknie ale co tam!;-)
      Buziaki i głowa do góry!

      Usuń
    3. Anjiu dokładnie czuje to co napisałaś. idealnie oddałaś to słowami

      Usuń
  4. Moim zdaniem taki odpoczynek pomaga, zregenerujesz mięśnie, wrócisz z większą siłą niż do tej pory. Każdy czasem miewa gorsze dni. :)

    http://idzpocwiczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Może faktycznie potrzebujesz odmiany :) Miałam taki okres w swoim życiu i wystarczyło zmienić treningi. Ale każdemu pomoże co innego :) Jeżeli dobrze Ci podczas takiej przerwy, to najwidoczniej jej potrzebujesz i absolutnie nie ma co się do niczego zmuszać :) Potem wrócisz ze zdwojoną siłą, zobaczysz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie wydawało mi się,że spore urozmaicenie treningowe mam, rzadko trzymam się stałego planu treningowego dłuższy czas
      oj wrócę :):)
      dzięki :))

      Usuń
  6. Na pewno chęć do treningów wróci, może rzeczywiście to takie chwilowe wypalenie? Też miewałam takie epizody i nie zmuszałam się wtedy do treningów z żelastwem itp, albo i czasem nawet żadnych treningów. Potem chęć wracała samoistnie. Wiadomo, czasem trzeba odróżnić stan, kiedy zwyczajnie trzeba spiąć poślady i wziąć się do pracy, a kiedy rzeczywiście jest najlepiej odstawić wszystko czasowo na bok. Tak czy siak jestem pewna, że właściwie zdecydujesz co jest dla Ciebie w tym momencie najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie wyjście do ludzi na siłownie pomogło. Również odpalanie filmików w domu i ogladanie twarzy Ewki Chodakowskiej w pewnym momencie przestało wystarczać. Każdy potrzebuje czasem zmian :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jaki tu zostawiasz jest dla mnie bardzo cenny. To Ty pomagasz Tworzyć mi ten blog.
Dziękuje za wpis.

Get In Touch