29 lipca 2013

Egzystencjonalne przemyślenia Matki Polki.

Wielkimi krokami zbliżam się do zakończenia mojej kariery zawodowej w domu. 2,5 roku zleciał jak jeden dzień. Przez ten czas ukrywałam się przed światem na swoim małym metrażu, na swoim małym zielonym osiedlu z małym bezbronnym człowiekiem. Czułam się spokojniej i pewniej.

Niestety dla mnie, Gosiak idzie do przedszkola od września, mimo,że nie dostała się w normalnej rekrutacji, moja teściowa zadbała by jednak bokiem jakoś dostała się. Z jednej strony cieszę się, w końcu wyjdzie do dzieciaków, zacznie więcej mówić, będzie kontakt z dzieciakami, zacznie się bardziej rozwijać jak z matką wariatką w domu, ale co za tym idzie muszę coś ze sobą począć.

Kiedy Małgosia się rodziła ja byłam na drugim roku studiów i już się czułam dziwnie bo byłam starsza od tych ludzi, nie skończyłam, zostałam wyrolowana przez "koleżankę" życzliwą z roku i nie podawała indeksu wykładowcom mimo,że wszystko już miałam załatwione i mogłam spokojnie iść rodzić, a po porodzie wiadomo...nie w głowie mi było załatwianie czegokolwiek, dziś żałuje,że nie poszłam tam i nie zrobiłam burdy i nie wzięłam dziekanki...Nie wróciłam już na uczelnie, 2 lata minęły, w zasadzie prawie 3...Wczoraj mąż zaproponował,że może bym wróciła na zaoczne....Ale czy ja chcę? Czy wracać tylko ze względu na licencjat? Czy ten kierunek dalej mnie interesuje?Moje plany nie są do końca określone co chcę robić.
Zapisałam się niedawno na pewne szkolenie, czekam na telefon, jeżeli przeszłabym je pozytywnie mogłabym mieć zatrudnienie na okres od 6 do 18 msc  i może miałabym wtedy na opłacenie czesnego na studiach...

A może powinnam olać to wszystko, zatrudnić się w jakieś biedronce i mieć w nosie cały system? 
Chociaż jakoś specjalnie tego nie chcę...

Martwi mnie to,że nie mam planów na siebie.

Czasami chciałabym żeby to wszystko szło wg hierarchii. Kończy się normalnie studia, poznaje męża przyszłego, bierze się ślub, dziecko się pojawia.

U nas nie ma tej składni, nie ma ślubu, nie mam studiów, nie ma planów.
Ale są jakieś marzenia. A marzenia warto mieć.
Wpis egzystencjonalny, bo Matka Polka ma dylematy życiowe...
Kto w ogolę przyjmie mnie do pracy jak jestem bezrobotna od 2009? :D 




9 komentarzy:

  1. o matulko ja wlasnie rzucilam prace i teraz jestem w tym punkcie co Ty i tez nie wiem w ktorym kierunku isc
    najgorsze jest to ze juz nic nie chce brac typu 'byle co' mam okreslone sprecyzowana charakterystyke tego co chce i czego nie chce robic i to jest najgorsze ze nawet jezeli praca bedzie to jej nie podejme bo nie spelnia moich kryteriow - wiem po prostu na czym sie wypalam stad nie chce drugi raz przechodzic tego samego

    boje sie jednak ze dlugie szukanie pracy spowoduje moja frustracje ze w koncu i tak wezme co popadnie, poki co trzymam za Ciebie kciuki zeby Ci sie udalo
    i to nie jest tak ze jak dlugo nie rpacowalas to ciezko jest znalezc prace, pamietaj liczy sie charakter, osobowosc a Ty ją amsz!

    cieniasy po studiach maja problem z praca bo sa zbyt slabi aby sie przebic, ale oczywiscie nie ogolniam, po prostu widze po niektorych znajomych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czasem tęsknię do takiego porządku... Studia tylko zaczęłam i rzuciłam, coreczka ma roczek, ślub dopiero za dwa tygodnie, bez widoków na pracę... Ale kurczę, trzeba się pozbierać i ten porządek zrobić samemu, wziąć się w garść, bo inaczej się nie da. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. w życiu szkoda czasu na hierarchie, rób to co podpowiada ci serce

    OdpowiedzUsuń
  4. yh, czasem też się zastanawiam czy nie iść do biedronki - zarobki na kasie to teraz 2 brutto, odpowiedzialność relatywnie niewielka, studiów nie trzeba... tymczasem w pracach gdzie trzeba czegoś więcej niż 2dniowego przeszkolenia zarobki bywają mniejsze :(

    to tak na marginesie. a co do Twojej sytuacji, to nic dziwnego że masz obawy po takim czasie spędzonym w domu, ale na pewno będzie dobrze :) A może poszłabyś w stronę swoich zainteresowań sportowych i zrobiła jakiś kurs na instruktorkę fitnesu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie rozumiem twoje rozterki. Może nie zbyt dokładnie tą sytuację, bo nie byłam w takiej, ale czujesz sie tak samo zagubiona i zakłopotana jak ja. Nie wiesz co dalej, nie wiesz od czago zacząć, bo zacznie się nowy etap. Coś chcesz robić, ale do końca nie wiesz co i czy to będzie dobre wyjscie. Kurcze, żeby to wszystko było takie proste i nie skomplikowane...

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie ciężko z taką przerwą, ale młoda jesteś :)Jeśli finanse pozwolą,to zawsze warto rozwijać się dalej, kształcić.Ja też chciałam skończyć studia, ale zawsze coś stawało mi na drodze, a to praca tuż po liceum w biedronie właśnie i szalone życie,a to wyjazd do Irlandii, a to dziecko. I teraz już nie chce mi się iść na żadne studia, a co będę robić po 2 czy 3 latach siedzenia w domu? nie mam pojęcia,ale nie dołuję się tym jeszcze. Jeszcze nie.

    Myślę,że najgorzej zacząć,zrobić ten pierwszy krok i się określić. Podobno ogranicza nas tylko niebo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym zostałą w biedronie, już dawno byłam kierownikiem, bo tuż przed Irlandią dostałam propozycję, no qrwa, trochę żałuję. Ale wybrałam sex, drugs and rock&roll.

      Usuń
  7. Mnie to zawsze zastanawia skąd ten pogląd, że oleje studia i będę pracować w biedronce. Kochana studia dadzą Ci tyle, że będziesz bardziej sfrustrowana pracując w biedronce.

    Z własnego przykładu Ci powiem, że pracowałam w firmie 2 lata. Skończyłam studia administracja licencjat, uzyskanie dyplomu nie wiązało się z niczym pozytywnym. Nie dostałam podwyżki, szef poklepał mnie po ramieniu gratulując i tyle. W następnej pracy mój dyplom również nic nie znaczył, dlatego robienie mgr odpuściłam.

    Dlatego proponuje Ci zastanowić się co chciałabyś robić, pieniądze przeznaczyć na szkolenie w tym kierunku. Na rynku pracy jest ciężko i tak w administracji na rozmowę kwal. zostałam poinformowana, że jestem numerem 200 z 1500.

    Też teraz szukam pracy zmieniłam jedynie branże na inną i zobaczymy czy to coś pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  8. Koleżanka powyżej ma rację. Ja mam magistra z historii, a obecnie pracuje w sklepie cukierniczym :) Cieszę się, że praca jest, ale to nie jest szczyt moich marzeń. Czasami po ciężkim dniu, przychodzę do domu i ryczę w poduchę i mówię sobie: "po co Ci to Iza było, 5 lat studiów poszło na marne, a Ty pracujesz za ladą w sklepie" Wykształcenie w obecnych czasach nic nie znaczy, lepiej postaw na naukę języka obcego. ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jaki tu zostawiasz jest dla mnie bardzo cenny. To Ty pomagasz Tworzyć mi ten blog.
Dziękuje za wpis.

Get In Touch